Dzisiaj udało mi się wcześniej wstać, więc prawdopodobnie cały dzień spędzę na ćwiczeniu, rzecz jasna w folii śniadaniowej. Rano zważyłam się, ale nie ujrzałam zadowalającej wagi. Podejrzewam, że woda zatrzymała mi się w organizmie, bo to nie możliwe, bym przytyła, będąc cały dzień o małej porcji owsianki. Zacznę w końcu odkładać pieniądze, żeby mieć na te swoje produkty spożywcze w styczniu na dietę "kopenhaską-motylkową". Na dzień dzisiejszy nie planuję więcej niż 300 kalorii, podejrzewam, że i tak będzie nieco mniej. Na daną chwilę, konkretnie na śniadanie, zjadłam standardową (30g) porcję owsianki z musli na wodzie (ok. 100 kcal) i pomarańczę (40 kcal), oraz wszystko uzupełniłam kawą czarną, bez cukru. Planuję co najwyżej zjeść jeszcze jedną pomarańczę, wafle ryżowe z serkiem wiejskim lekkim, lub owsiankę. Zobaczę jeszcze jak to będzie.
"Quod me nutrit, me destruit" - oficjalnie stało się moim mottem, które będzie mi towarzyszyć przez całą drogę do chudości. Prawdopodobnie z mamą upiekę dzisiaj ciasteczka owsiane, nie zjem ich, ale lubię eksperymenty. Wczoraj piętnaście minut próbowałam ubić białka na sztywną pianę, a jako, że nie mam dobrej trzepaczki, to robiłam to widelcem i było to bardzo pracochłonne, więc zrezygnowałam, a szło mi całkiem nieźle. Wypróbuję pewien przepis, a mianowicie kotlety z kurczaka i jajka, który znalazłam na stronie kotlet.tv. Mam nadzieję, że rodzeństwu posmakuje, bo zbieram się do tego już od dawna, ale jakoś nigdy nie mam produktów, ani pieniędzy na ich kupno. Akurat po świętach zostało trochę piersi z kurczaka, jajka powinny być, więc pozostaje mi tylko wziąć się do roboty.
Obiad: 30g płatków owsianych z musli (ok. 100 kcal) + woda (0 kcal) + ćwiartka pomarańczy (ok. 10 kcal)
Kolacja: wafel ryżowy (ok. 30 kcal) + łyżeczka serka wiejskiego "lekki" (ok. 4 kcal) + pół pomarańczy (ok. 20 kcal)
Razem: ok. 285 kcal
Życzę Wam miłego dnia i wytrwałości w dążeniu do celu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz