Witajcie ponownie.
No tak, dzień jak co dzień ostatnimi czasy. Waga ta sama, moje nastawienie to samo. Nic tylko pokręcić ze zrezygnowaniem głową i iść dalej, wierząc, że uda mi się osiągnąć cel, którym jest chudość. Dzisiaj nie mam kompletnie siły ćwiczyć, objadałam się cały dzień, najgorsze jest to, że mój metabolizm przerażająco zwolnił, cokolwiek zjem siedzi we mnie tak długo i tak obrzydliwie zalegając, że nie mogę się nawet podnieść z głupiego fotela od komputera. Na jutro już zaplanowana całodzienna głodówka oraz ćwiczenia, postaram się zrobić dwie serie po dwie godziny, bądź półtorej, żeby nadrobić dzień dzisiejszy, bo coś czuję, że nie uda mi się pozbierać do kupy i choć trochę poruszać. Postanowiłam, że rozpocznę odkładanie pieniędzy, symboliczne dwa do pięciu złotych dziennie, bądź więcej jeśli tylko będę miała możliwość i w ferie zimowe zorganizuję sobie dietę kopenhaską. Już raz przez nią przeszła, efekt był bardzo zadowalający - pięć kilogramów w ciągu trzynastu dni. W prawdzie trochę się męczyłam ze zdobyciem odpowiednich produktów, ale teraz wyczytałam wiele o zamiennikach. Uwierzcie mi - mięso na befsztyk ciężko było mi dostać. W końcu udało mi się zaopatrzyć w solidny kawałek wołowego chudego mięsa, na całą dietę. Teraz wiele słyszy się o zamienianiu jej na pierś z kurczaka, ale właściwie może to być także schab wieprzowy, a jego już dużo łatwiej dostać w sklepach mięsnych i z pewnością jest tańszy. Plan na dietę jest wszech-obecnie znany, ale z przyjemnością mogę go zamieścić, byście mogły zobaczyć z czego będę korzystać. Wolę się przygotować miesiąc przed samą dietą, tak jak zrobiłam to za pierwszym razem i dzięki temu nastawiłam się psychicznie, finansowo jak i fizycznie, jeśli chodzi o organizm. Liczę na utratę minimum trzech kilogramów, myślę, że jest to do osiągnięcia. Przy okazji podkręcę nieco metabolizm, co teraz jest mi niezmiernie potrzebne. Szczegółowy plan posiłków jest następujący:
Dzień 1 i 8
Śniadanie: kubek kawy
Obiad: 2 jajka na twardo, gotowany szpinak 100g, 1 pomidor
Kolacja: duży befsztyk, sałata z olejem i cytryną 150g
Dzień 2 i 9
Śniadanie: kubek kawy
Obiad: duży befsztyk, sałata z olejem i cytryną 150g
Kolacja: 1 plaster szynki, 2-3 szklanki jogurtu naturalnego
Dzień 3 i 10
Śniadanie: kubek kawy, 1 grzanka z razowego pieczywa
Obiad: gotowany szpinak, 1 świeży owoc, 1 pomidor
Kolacja: 1 plaster szynki, 2 gotowane jajka, sałata z olejem i cytryną 150g
Dzień 4 i 11
Śniadanie: kubek kawy
Obiad: tarta marchewka 150g, jajko na twardo, twarożek naturalny 100g
Kolacja: sałatka owocowa 100g, 2-3 szklanki jogurtu naturalnego
Dzień 5 i 12
Śniadanie: duża tarta marchew z cytryną
Obiad: duża chuda ryba
Kolacja: befsztyk, sałata i brokuły 200g
Dzień 6 i 13
Śniadanie: kubek czarnej kawy
Obiad: kurczak gotowany 150g, sałata z olejem i cytryną 150g
Kolacja: 2 jajka na twardo, duża marchewka
Dzień 7
Śniadanie: kubek herbaty bez cukru
Obiad: kawałek chudego grillowanego mięsa 150g
Kolacja: nic
No tak, dzień jak co dzień ostatnimi czasy. Waga ta sama, moje nastawienie to samo. Nic tylko pokręcić ze zrezygnowaniem głową i iść dalej, wierząc, że uda mi się osiągnąć cel, którym jest chudość. Dzisiaj nie mam kompletnie siły ćwiczyć, objadałam się cały dzień, najgorsze jest to, że mój metabolizm przerażająco zwolnił, cokolwiek zjem siedzi we mnie tak długo i tak obrzydliwie zalegając, że nie mogę się nawet podnieść z głupiego fotela od komputera. Na jutro już zaplanowana całodzienna głodówka oraz ćwiczenia, postaram się zrobić dwie serie po dwie godziny, bądź półtorej, żeby nadrobić dzień dzisiejszy, bo coś czuję, że nie uda mi się pozbierać do kupy i choć trochę poruszać. Postanowiłam, że rozpocznę odkładanie pieniędzy, symboliczne dwa do pięciu złotych dziennie, bądź więcej jeśli tylko będę miała możliwość i w ferie zimowe zorganizuję sobie dietę kopenhaską. Już raz przez nią przeszła, efekt był bardzo zadowalający - pięć kilogramów w ciągu trzynastu dni. W prawdzie trochę się męczyłam ze zdobyciem odpowiednich produktów, ale teraz wyczytałam wiele o zamiennikach. Uwierzcie mi - mięso na befsztyk ciężko było mi dostać. W końcu udało mi się zaopatrzyć w solidny kawałek wołowego chudego mięsa, na całą dietę. Teraz wiele słyszy się o zamienianiu jej na pierś z kurczaka, ale właściwie może to być także schab wieprzowy, a jego już dużo łatwiej dostać w sklepach mięsnych i z pewnością jest tańszy. Plan na dietę jest wszech-obecnie znany, ale z przyjemnością mogę go zamieścić, byście mogły zobaczyć z czego będę korzystać. Wolę się przygotować miesiąc przed samą dietą, tak jak zrobiłam to za pierwszym razem i dzięki temu nastawiłam się psychicznie, finansowo jak i fizycznie, jeśli chodzi o organizm. Liczę na utratę minimum trzech kilogramów, myślę, że jest to do osiągnięcia. Przy okazji podkręcę nieco metabolizm, co teraz jest mi niezmiernie potrzebne. Szczegółowy plan posiłków jest następujący:

Śniadanie: kubek kawy
Obiad: 2 jajka na twardo, gotowany szpinak 100g, 1 pomidor
Kolacja: duży befsztyk, sałata z olejem i cytryną 150g
Dzień 2 i 9
Śniadanie: kubek kawy
Obiad: duży befsztyk, sałata z olejem i cytryną 150g
Kolacja: 1 plaster szynki, 2-3 szklanki jogurtu naturalnego
Dzień 3 i 10
Śniadanie: kubek kawy, 1 grzanka z razowego pieczywa
Obiad: gotowany szpinak, 1 świeży owoc, 1 pomidor
Kolacja: 1 plaster szynki, 2 gotowane jajka, sałata z olejem i cytryną 150g
Dzień 4 i 11
Śniadanie: kubek kawy
Obiad: tarta marchewka 150g, jajko na twardo, twarożek naturalny 100g
Kolacja: sałatka owocowa 100g, 2-3 szklanki jogurtu naturalnego
Dzień 5 i 12
Śniadanie: duża tarta marchew z cytryną
Obiad: duża chuda ryba
Kolacja: befsztyk, sałata i brokuły 200g
Dzień 6 i 13
Śniadanie: kubek czarnej kawy
Obiad: kurczak gotowany 150g, sałata z olejem i cytryną 150g
Kolacja: 2 jajka na twardo, duża marchewka
Dzień 7
Śniadanie: kubek herbaty bez cukru
Obiad: kawałek chudego grillowanego mięsa 150g
Kolacja: nic
Raz już przez to przeszłam, więc drugi raz nie będzie problemu. Oczywiście wprowadzę delikatne zmiany, gdyż ze szpinakiem mi się nie udawało, kończyło się odruchem wymiotnym i nieprzyjemnym posmakiem w ustach, więc w dniu 1,3, 8 i 10 zamiast porcji szpinaku, w moim jadłospisie zagości 100-150g brokułów gotowanych, rzecz jasna na parze, mięso będę smażyć na teflonie, na wodzie lub na sucho, rybę na parze, a chude mięso w ostatnim dniu na suchym teflonie. Mam już wszystko opracowane. Przy pierwszym podejściu było ciężko, a teraz problemem będzie jedynie zdobycie sałaty, gdyż w okolicy, o tej porze roku ciężko na nią trafić. Jakoś na pewno uda mi się z tym dylematem uporać. Wierzę, że uda mi się bezproblemowo przejść przez tą dietę, w końcu to tylko trzynaście dni. W prawdzie będzie to około 500-600 kcal na dzień, ale to zdrowa porcja kalorii, w sam raz na dietę, a do moich ograniczeń do minimum spokojnie wrócę po diecie, by dłużej cieszyć się efektem. Ferie w moim województwie (małopolskie) rozpoczynają się 31 stycznia zbliżającego się roku, więc tego dnia rozpocznę dietę. Potrwa ona do 13 lutego, czyli do końca ferii. Idealnie wypada trzynaście dni, więc pozostaje mi tylko w miesiąc nastawić się na dietę i oby w tym wytrwać! Gdy za pierwszym razem podeszłam do tego pozornie prostego jadłospisu, zdołałam się wyrzec nawet palenia oraz alkoholu, a co dziwne nawet i leków. Pierwszych dwóch rzeczy wyprę się na pewno, by osiągnąć pełny efekt, ale leki nie są zakazanie, rzecz jasna nie będzie hulania w stanie nieważkości po śniegu i cieszenia się z byle gówna częściej niż dwa-trzy razy w tygodniu, ale lepsze to niż nic. Trochę rozrywki nikomu nie zaszkodzi, a ja potrzebuję od czasu do czasu się najzwyczajniej naćpać. Nie wiem, czy powinnam umieszczać tu takie szczegóły z mojego życia, ale potrzebuję się wygadać.
Już polubiłam bycie tutaj. A jeszcze bardziej, wiedząc, że nikt tego nie czyta, przynajmniej mogę sobie popaplać. Wieczne pogaduszki z samą sobą, delikatnie powiedziawszy, szkodzą psychice, dlatego wolę już bezmyślnie postukać w klawiaturę, jednocześnie drażniąc tym brata. Nikt mnie nie wspiera w diecie, właściwie niczyje wsparcie nie jest mi potrzebne. Jestem egoistką. Złowrogo brzmi, ale nie narzekam.
Zabieram się do spania, ćwiczenia już sobie daruję, jutro wraz z głodówką dodatkowa porcja ćwiczeń. Podejście typowej anorektyczki. Ale nie spieszno mi do anoreksji, to choroba, ciężka. Bliżej było by mi do bulimii, do której mam ogromne skłonności. Odsunęłam się krok w tył od tak sklasyfikowanych zaburzeń odżywiania. Moje zaburzenia są... indywidualne? Mają po trochę z każdego rodzaju, wybuchowa mieszanka, przyznam szczerze.
Ja tu gadu gadu, a pora położyć się do łóżka i pogrążyć się w tym co lubię najbardziej - śnie. Sen jest czymś niesamowitym, taki stan błogiego spokoju, wolności, szczęścia (?). Jutro śpię jak najdłużej, a dzień spędzę miło przy komputerze.
Dobrej nocy!
Już polubiłam bycie tutaj. A jeszcze bardziej, wiedząc, że nikt tego nie czyta, przynajmniej mogę sobie popaplać. Wieczne pogaduszki z samą sobą, delikatnie powiedziawszy, szkodzą psychice, dlatego wolę już bezmyślnie postukać w klawiaturę, jednocześnie drażniąc tym brata. Nikt mnie nie wspiera w diecie, właściwie niczyje wsparcie nie jest mi potrzebne. Jestem egoistką. Złowrogo brzmi, ale nie narzekam.
Zabieram się do spania, ćwiczenia już sobie daruję, jutro wraz z głodówką dodatkowa porcja ćwiczeń. Podejście typowej anorektyczki. Ale nie spieszno mi do anoreksji, to choroba, ciężka. Bliżej było by mi do bulimii, do której mam ogromne skłonności. Odsunęłam się krok w tył od tak sklasyfikowanych zaburzeń odżywiania. Moje zaburzenia są... indywidualne? Mają po trochę z każdego rodzaju, wybuchowa mieszanka, przyznam szczerze.
Ja tu gadu gadu, a pora położyć się do łóżka i pogrążyć się w tym co lubię najbardziej - śnie. Sen jest czymś niesamowitym, taki stan błogiego spokoju, wolności, szczęścia (?). Jutro śpię jak najdłużej, a dzień spędzę miło przy komputerze.
Dobrej nocy!
hej. dieta kopenhadzka jest super, schudam na niej ogolnie ok 20kg, ale tay 8 potem 6 ale powiem ci ze ja nie robie jej w 100proc. mieso jem piersi z kurczaka w ziolach ulubionych nie lubie salaty jem brokul szpinak ogorki kiszone buraczki nie bede tego tu pisac ale ogolnie zmienilam ta diete na swoje potrzeby i chude wiec ogolnie nie warto trzymac sie diety w 100proc.
OdpowiedzUsuńpowodzenia zycze w osiagnieciu wlasnego zyciowego sukcesu.
zapraszam 60-kg.blog.onet.pl
http://www.porcelanowe.home.pl/site/kopenhaskomotylkowa.php
OdpowiedzUsuńa salate na cos zielonego :)
paskuda znowu ;)
OdpowiedzUsuń