
Kończę bransoletkę, będzie mi przypominać, o postanowieniach, o walce o chudość i przede wszystkim o tym do czego dążę. Wieczorem postaram się poćwiczyć, jakieś dwie godziny, choć to i tak mnie nie usprawiedliwi, ani jakkolwiek nie zdejmuje winy, którą siebie obarczyłam. Muszę za chwilę iść do apteki, dobrze, że mam całodobową całkiem blisko. Kupię Xennę, żeby się przeczyścić i coś by uczcić nowy rok. Pierwszy raz wzięłam to ścierwo jesienią 2009, teraz mamy już styczeń 2011. Nie brałam regularnie, ale od pewnego czasu zdarza mi się nawet cztery razy w tygodniu, czasem pod rząd, czasem nie. Różnie bywa i wcale nie ma w tym powodu do dumy. Idę dopełnić swą powinność w wiązaniu supełków w bransoletce z muliny. Wstępuję w Wasze szeregi, Pro-Ana. Chcę pozbyć się bulimii, w którą wlazłam, chociażby kosztem wejścia w anoreksję. Nie mogę się cofnąć, pozostaje mi dokonać wyboru, które gówno lepsze, bo na jakąkolwiek inną opcję już za późno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz