Rok przywitałam z radością, najpiękniejsze było odliczanie, czułam się taka... wolna? Sama nie wiem, pierwszy raz w całym roku poczułam coś, co można nazwać szczęściem. Szkoda, że dopadło mnie przygnębienie, ni stąd ni zowąd. Jestem strasznie zmęczona, spałam może dwie-trzy godziny? Wiecie jak to jest spać ze swoją lubą (lubym) w jednym łóżku, w pustym mieszkaniu (pomijając mamę siedzącą przed telewizorem); po prostu nie da się nie skorzystać z okazji. Ogólnie to poczęstowałyśmy mamę wódką z coca-colą light, ucieszyła się niezmiernie. Sporo paliłam, zjadłam także więcej niż chciałam (około 100-150g piersi z kurczaka, smażonej na oleju w małych kawałkach), a poza tym to głównie jabłka, ogórki konserwowe. Wypiłam w ciągu nocy chyba ze trzy senesy i teraz mam biegunkę, cokolwiek zjem wraca, przenikając przez narządy odpowiedzialne za trawienie, wędrując przez jelito i wiadomo co dalej.
Dzisiaj jak wiadomo, nowy rok, nowe szanse i nowe początki. Dlatego pora wziąć się w garść, trzymać się diety i chudnąć, co najważniejsze! Myślę, że jak na początek to idzie mi całkiem nieźle. Śniadanie: 30g płatków owsianych z musli (ok. 100 kcal) zalanych wrzątkiem oraz jabłko (30 kcal). Właśnie przekąsiłam kolejne jabłko (30 kcal), bo po owsiance nie zostało ani śladu, gdyż wszystko zostało doszczętnie wypróżnione, zaś owoc jakim się pożywiłam podzielił jej los. Reszta jest dopiero planowana, z kolacji o szesnastej chyba zrezygnuję, zależy jak potoczą się moje losy. Obiad: białkownica z pomidorem [przepis według mala0727] z dwóch białek i połowy pomidora (2 białka 34 kcal + pół pomidora 10 kcal), łącznie wychodzi 44 kcal, do tego dwa jabłka (60 kcal). Na kolację może zjem jabłko, lub dwa (30/60 kcal). Sumując wszystko: 264/294 kcal. Podejrzewam, że ogólnie wyjdzie na minusie, gdyż czeka mnie spalanie kalorii w formie ćwiczeń. Będę jadała różnie, w każdym bądź razie nie więcej niż 300 na dzień. Będą lepsze i gorsze dni, ale cel osiągnę! Mam nadzieję, że w ciągu miesiąca uda mi się zrzucić przynajmniej 3-4 kg, by ujrzeć magiczne 45 na wadze. Będę się starać co tydzień tracić kilogram, miejmy nadzieję, że się uda.
A teraz myślę, że trochę sobie odeśpię, a później poćwiczę, co jest faktem oczywistym. Miłego dnia Wam życzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz