niedziela, 16 stycznia 2011

Pięćdziesiąt pięć.

Dzisiaj doszłam do bardzo istotnego wniosku. Będąc na diecie kopenhaskiej jadałam średnio około 600 kcal, lecz trzymałam się uregulowanych pór posiłków i chudłam. Dlatego teraz także będę się do tego stosować. Będę chudnąć, bo widzę, że teraz mi to nie idzie. A więc taka nowa i radykalna dieta dla mnie będzie opierać się na:
  • maksymalnie sześćset kalorii dziennie, 
  • wysiłek fizyczny, 
  • woda niegazowana, 
  • różne herbaty (w tym odchudzające wellness),
  • zero słodyczy i fast-foodów, białego pieczywa 
  • trzy posiłki; śniadanie, obiad, kolacja (nieobowiązkowo)
  • odstępy czasowe minimum trzy godziny między posiłkami
Kalorie będę liczyć, ale nie obsesyjnie, bo i tak nie mam predyspozycji do jakichkolwiek chorób typu anoreksja, czy bulimia. Nie będę także miewała zaburzeń odżywiania, co najwyżej z przyjemnością użyję senesu, w razie potrzeby. Nie będę wstawiać bilansów, bo to głupie. Czuję się wtedy pod presją, by jeść jak najmniej, a to przecież nie służy diecie. I tak schudnę, sama już się przekonałam, że to nie jest trudne. Kupiłam spodnie rozmiar 26, czarne i dopasowane. Wcześniej ledwo mieściłam się w 32. Jest dobrze. Jestem dowodem na to, że chcieć to móc, a jak móc to brać się do roboty! Chcę chudnąć, a nie popadać w jakieś chorobliwe obsesje. Dlatego w towarzystwie zupy kapuścianej będę prowadzić dietę, na własną odpowiedzialność. Zachowam swój zdrowy rozsądek, nie będę wprowadzać się w jakieś dziwne paranoje. Trzymajcie się!

1 komentarz:

  1. 600 kcal na kopenhaskiej?! ;o
    ja nie jadłam więcej niż 400!

    OdpowiedzUsuń